Numer 53.

Nadchodzi nowy dzień, a wraz z nim nowe wydanie The Politique. Nie zabraknie felietonów, komentarzy, wracamy również do wywiadów. Jeżeli Wy, Drodzy Czytelnicy, macie jakieś uwagi dotyczące treści zawartych w numerze lub macie jakieś propozycje dt. nowych cyklów artykułów, to Redakcja oczekuje na nie z wielką uwagą!

Zapraszam do lektury!

RDH
Redaktor Naczelny

Odnośniki do wydania:
*Trizondal – http://trizondal.pl/www/forum/viewtopic.php?f=108&t=1465
*Bialenia – http://spolecznosc.bialenia.org.pl/index.php?topic=5477

Pozostałe redakcje:
*Surmenia – http://surmenia.eu/forum/viewthread.php?thread_id=2968
*Dreamland – http://dreamland.net.pl/forum/viewforum.php?f=432

„Filozofia Dębiarza”: Ignorancja jest błogosławieństwem

11 maja 2016, „wBialenii”

Niby każdy dzień wygląda bardzo podobnie, jednak czasami w tym jednym, jedynym dniu mogą wydarzyć się bardzo nieprzyjemne historie. Często nie zdajemy sobie sprawy, że sytuacja wygląda tak źle, bo po prostu staramy się odizolować od tych problemów, skupiających się na najbliżej nam dostępnych przyjemnościach lub pracach do wykonania. Nie oznacza to jednak przyzwolenia na brak reakcji w przypadku, gdy z dnia na dzień mikronacje padają nam pod płotami jedna po drugiej. Na szczęście nie wygląda to jeszcze tak tragicznie, ale przygotowania do tego wielkiego wydarzenia ruszyły pełną parą.

V-Mundial V-Mundialem, narracja narracją, ale ostatnio rzeczywiście mamy do czynienia z mikronacjami, które starają się często po raz ostatni uczulić na narastający problem wyludniania się polskiego mikroświata. Przykładów można mnożyć coraz więcej, weźmy taki pierwszy z brzegu – Niderlandy. Państwo, które w ostatnim miesiącu potrafiło napisać z 15 postów na swoim forum, dzisiaj jest trupem. Potwierdza to głosem swoich władców – mówi o tym wydany 7 maja Dekret Finalizacyjny o „zawieszeniu działalności Niderlandów”. My jednak możemy domyśleć się, że to na zawieszeniu może się nie skończyć, i co najwyżej państwo wróci jako kolejne martwe miejsce podbite przez gimnazjalnych żartownisiów na jakimś serwerze w stylu, dajmy na to fora.pl. Włodarze mówią w nim m.in. o nieznalezieniu antidotum na zaistniałą sytuację. „Przez ostatnie miesiące ród panujący był podporą, która utrzymywała przy życiu owe dzieło. Nie możemy robić tego wiecznie, podczas gdy inni obywatele jedynie stali z boku i przypatrywali się, co się dzieje.” Te słowa nie dziwią, gdy przypomnimy ostatnią aktywność zanotowaną na forum – było to przedstawienie koncertu Beethovena, jeden post w temacie powitalnym oraz jeden post typowy dla „off-topic”. Dotychczasowy los Niderlandów to idealny dowód na to, że to obywatele stanowią o sile kraju, nie władza. Nie szukałbym jednak winy tylko w obywatelach, ale idźmy dalej.

Tego samego dnia blisko śmierci znalazł się Skarland, państwo o wspaniałej historii i intrygującym klimacie. Kraj, który wraz ze swoimi obywatelami obchodził kilka tygodni temu 8. rocznicę założenia państwa, mierzy się obecnie z „dyskusją o swojej przyszłości”. Niestety, jak to często bywa w przypadku takich dyskusji, do konkretów jeszcze nie doszło, mimo tego, że rozmowy trwają od miesiąca. Między innymi dlatego 7 maja Norbert I Catalan zaproponował rozwiązanie Imperium Skarlandu. To spotkało się z krytyką dwóch pozostałych, wciąż aktywnych obywateli, którzy dalej przeciągają dyskusję w nieskończoność. Pomimo tego, że król mówi o żarcie, to czy jest tutaj o czym żartować? Argumenty padające za tym rozwiązaniem były dość podobne do tych w przypadku Niderlandów. Dyskusja jednak zaczyna ostatnio przynosić owoce – mówi się o zaostrzeniu przepisów dotyczących obywatelstw, a także o zaprezentowaniu nowego systemu bankowego. Tutaj też nie szukałbym winy całkowitej w obywatelach Skarlandu, ale to jeszcze nie koniec.

Tego feralnego dnia podobny apel wystosowano w Surmenii piórem Orjona apo Thorna-Surmy. Pisze w nim o widocznie słabnącym poziomie aktywności w kraju. Pewien problem stanowi również wąska grupa obywateli, jednak stara się szukać rozwiązań dla zaistniałej sytuacji i wysuwa propozycje. „Sądzę, że dla dobra kraju możemy podjąć tylko 2 wyjścia: albo wprowadzić stan wyjątkowy i próbować zachęcać nowych do osiedlenia się w Surmenii (mam teoretycznie 1 chętną osobę) albo zamykamy ten interes, a wszystkie dane udostępnić w formie archiwalnej.” A więc i w Surmenii wszystko mogłoby teoretycznie rozwiązać się na dniach. Na szczęście obywatele mają tam pewien szacunek do siebie i starają się wyjść jak najlepiej z tego kryzysu. Być może i jest on skutkiem innych wydarzeń, niż w przypadku dwóch wcześniejszych krajów, jednak to nic nie zmienia. 7 maja mieliśmy niemiłą okazję zapoznać się z propozycją rozwiązania trzech mikronacji naraz.

Najciekawsze w tej sytuacji jest to, jak na to zareagował mikroświat? Niegdyś tak silnie zintegrowana siatka państw powinna co najmniej podnieść na duchu oraz coś zaproponować. Dzisiaj jednak mamy do czynienia z totalna ignorancją mikroświatowych elit oraz poszerzający się izolacjonizm w takim stopniu, o którym jeszcze polski v-świat nie słyszał. Brak udzielonej pomocy to już chyba ostateczny dowód na to, że nadchodzi nowe, w którym najsilniejsi walczą o przetrwanie kosztem słabszych mikronacji, często zdecydowanie lepszych pod względem klimatu lub możliwości poprowadzenia swojej wirtualnej kariery. I to wszystko dzieje się, gdy dalej organizujemy międzynarodowe konkursy i dziwimy się, że aktywność spada. Brak reakcji jest najgorszą reakcją, ale jeśli takiego mikroświata oczekujemy i na taki liczymy, a chyba tak jest, gdy popatrzymy jeszcze raz na stopień reakcji na wyżej wspomniane akty błagalne, to ja wszystkim chciałem życzyć równie wspaniałego upadku. Oby tak dalej…

RDH

„Wytrącony z Równowagi”: Dyplomatyczny szał

3 maja 2016, „The Politique”

 
Mikroświat ogarnął szał. Wielki, niepotrzebny, dyplomatyczny szał. Udziela się on coraz większej ilości mikronacji – od Trizondalu po Sarmację. A to spory sportowe, a to spory geograficzne, a to wreszcie spory w zwykłych relacjach pomiędzy jednymi, a drugimi. Ciężko dzisiaj o stabilną współpracę, bo gdzie by się tu nie obejrzeć, to zawsze można wpaść w kanał. Oczywiście bez możliwości łatwego wydostania się. Warto więc teraz odnieść trizondalskie podejście do stosunków międzynarodowych z tym, co tak naprawdę dzieje się na świecie, a dzieje się sporo, co by nie mówić.

Trizondalska Doktryna Zagraniczna to jeden z kluczowych planów, według którego polityka w zakresie współpracy z innymi krajami ma być realizowana. Pomimo bogatej treści reakcja na jej wprowadzenie była zaskakująco słaba. A proponowane nam są tutaj rzeczy, o jakich Trizondal jeszcze nie śnił. Pierwszym celem jest zadbanie o historię, aktywne wspieranie sąsiadów na kontynencie, a także ponowne rozpoczęcie współpracy o charakterze ekonomicznym. Realizacja tych postulatów ma być możliwa dzięki współpracy z takimi partnerami jak Sarmacja, Bialenia czy Hirschbergia, ale drugi garnitur też jest gotowy. Partnerzy zostali dobrani wedle takich czynników jak aktywność państwa, historyczne więzi czy też stopień możliwości współpracy z obywateli danego kraju. No dobrze, co do Bialenii i Hirschbergii nie mam żadnych zastrzeżeń, ale spójrzmy chociażby na aguryjski ranking aktywności – i co tam możemy wyczytać? Zarówno trzeci kraj naznaczony na trizondalskiego partnera, a także kraje drugiego garnituru są aktywne, tylko jakby cyfry nie chcą tego oddać. Oczywiście, można powiedzieć, że te dane nie są do końca miarodajne, bo nie jest brana pod uwagę aktywność poza forum, ale wiadomo, że forum każdego kraju jest jego wizytówką i nawet pobieżne spojrzenie na nie może nam w jakimś stopniu odpowiedzieć na pytanie, czy ten kraj jest jeszcze aktywny, czy nikt już tam nie zagląda.

Można powiedzieć, że to celowy wybór i może coś z tego faktycznie wyjść, tylko problem jest taki, że już jakiś czas minął od postanowienia pewnych decyzji i przez ten czas nikt nie postanowił nawet w minimalnym stopniu zareagować na to. Może to jest jakiś sposób na zrobienie z Trizondalu pewnego rodzaju oparcia i duchowego ojca dla mniej aktywnych, ale bądźmy poważni. Można próbować współpracować z krajem, którego obywatele potrafią napisać z 20 postów miesięcznie, tylko co to może faktycznie przynieść tak doświadczonego państwu jak Trizondal? Szczególnie, że są państwa, które są aktywne zdecydowanie bardziej niż jakieś wylęgarnie klonów, które znajdują się na szarym końcu już wyżej wspomnianego rankingu (choć nie tylko…). Nie będę podawał przykładów, bo każdy ma swobodny dostęp do tego rankingu i nie jest to tajna wiedza.

O reszcie środków, dzięki którym Doktryna ma być zrealizowana nie ma co wspominać, gdyż niczego nowego nie da się, jak na razie, wymyślić, jeżeli chodzi o możliwość współpracy z danym zagranicznym partnerem. Choć można się obawiać o pewne problemy w tym zakresie, gdy jednym z planowanych kroków są inne kroki wynikające z obecnej sytuacji międzynarodowej, a ta jest, jaka jest. Są aktywni i aktywniejsi, a wybór odpowiedniego partnera może przynieść pozytywne lub negatywne skutki dla dalszego funkcjonowania, nie tylko Trizondalu, ale każdego innego kraju. Dlatego apeluję o rozsądek i dobieranie partnerów zgodnie z własnym sumieniem i chłodnym oglądem na bieżącą sytuację międzynarodową, bo gdy wciąż dalej będziemy się oglądać na dawno zamknięte sprawy lub na rzeczy, z których żadnego dobrego skutku już nie będzie, to los mikronacji w przyszłości może być gorszy, niż będziemy w stanie sobie teraz uświadomić.

rdh

„Filozofia Dębiarza”: W gorącej wodzie kąpani…

1 maja 2016, „wBialenii”

Ostatnimi czasy sport zaczyna odgrywać znacznie większą rolę w stosunkach międzynarodowych niż zwykle. Wszelkie ewentualnie pozytywne kontakty można zrywać przy pomocy różnorakich rozwiązań – a to niczym nieuzasadniona porywczość, a to jakaś siła wyższa, która sprawia, że losy naszego kraju zaczynają odgrywać dla nas większe znaczenie. Można też pójść w afery – w trosce o zachowanie zasad równego współzawodnictwa lub innych równościowych frazesów bez praktycznego pokrycia w rzeczywistości.

Poruszam dziś temat lekko ochłodzony, który jednak potrzebuje odgrzania. Otóż ostatnio jeden z mikronacyjnych potworów o nazwie MUP zaczął walczyć o Fair Play pełną parą. Na drodze dedukcji w stylu Kapitana Oczywistego, że skoro jest kilka kont, na które ktoś loguje się za pomocą identycznego IP, to muszą być klonami, federacja postanowiła podjąć jedyne słuszne kroki w tej sprawie. Po dochodzeniu przeprowadzonym szybko i starannie, postanowiono ukarać winne reprezentacje oraz ich menadżerów, a także usunąć krajowe federacje z Al Rajnu ze struktur MUP. Otoczka, jaką władze tego potwora otoczyły całą tą aferę, jest z perspektywy czasu przerażająca. Takich tekstów, jakie padają w oświadczeniu prezydentów MUP, nie powstydziłby się nawet jeden z komunistycznych dygnitarzy za czasów funkcjonowania Wujka Socjalizma! Po tym wydarzeniu MUP będzie tylko silniejsza! Al Rajn istnieje tylko teoretycznie! Surmenia niech pilnuje swoich obywateli! Niestety na nasze nieszczęście dowody pochodzące ze stron MUP są dość jednoznaczne, ale drążmy głębiej.

W materiale dowodowym znajdują się również zdjęcia pochodzące ze strony SAR Camel League i tutaj już pojawia się trochę niedociągnięć, bo o ile dowody ze strony MUP są raczej wiarygodne (pomimo mojej miłości do Sarmacji tutaj nie ma się co czego przyczepić), tak ze strony Xperta są niedokładne. Wszystko byłoby jasne, gdyby władze Al Rajn podały jakieś informacje ze źródeł własnych i jakkolwiek próbowały się bronić. Z ich strony jednak słychać i widać tylko totalne zignorowanie sprawy, a nawet różne negatywne reakcje. To tylko sprawia, że obraz Al Rajn w świecie staje się znacznie bardziej wypaczony niż powinien. Niektóre reakcje innych obserwatorów życia mikroświata wydają się jednak zdecydowanie bardziej przesadzone i nie mieszczą się w granicach tego wyświechtanego „dobrego smaku”.

Pojawiają się różnego rodzaju filmiki, Al Rajn jest często określany „wylęgarnią klonów”, tylko patrzeć, aż Al Rajn zostanie wykreślony z mózgów każdego dobrego mieszkańca v-świata. W tym momencie chciałbym się odnieść do ostatniego tekstu Jana Lubomirskiego, jaki ukazał się w ostatnim numerze „wBialenii” i tutaj padają już słowa, na które powinna być jakaś wyraźna reakcja. Autor pisze o Al Rajn jako „mikronacji kilku osób, które stworzyły multum multikont”. Według niego Al Rajn (!) „powinien zniknąć z życia mikroświata”. Poza samym stwierdzeniem jeszcze gorszy jest fakt, że nikt na te zdania nie zareagował, a to już jest w ogóle niezrozumiałe. Dowodów na funkcjonowanie klonów w Al Rajn nie ma i z pewnością jeszcze długo nie będzie, ale takie nawoływanie do takiego postępowania z jedną z większych mikronacji na świecie jest niebezpieczne i zupełnie niepotrzebne. Na szczęście artykuł nie jest tak popularny w v-świecie, jak mógłby być, a wtedy popularność tej tezy mogłaby być jeszcze większa, niż dotychczas. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że Wujek Socjalizm w mikroświecie ma jeszcze większe wzięcie niż w rzeczywistości, co prędzej czy później przyniesie tragiczne skutki dla funkcjonowania wirtualnego świata…

RDH

P.S. Podziękowania za inspirację dla JL

„Filozofia Dębiarza”: Na lepszy czas?

30 kwietnia 2016, „wBialenii”

Mijają dni, tygodnie, miesiące, lata, mikroświat wciąż doświadcza wielu przemian, co nowego się rodzi, coś starego i przegniłego odchodzi. Po ponad pięciu latach aktywności na polskiej scenie mikronacyjnej coraz częściej popadam w sentymentalizm i melancholię, wspominając czasy, które bezpowrotnie minęły i już nie wrócą. Dzisiaj za pośrednictwem „wBialenii” spróbuję wysilić się na ostateczne podsumowanie, a także spróbuję powróżyć z fusów i przedstawię swoją wizję polskiego mikroświata na nadchodzące lata.

Czemu lata, a nie na przykład miesiące? Zdeklarowani pesymiści powinni podnieść alarm, że z roku na rok mikroświat coraz bardziej schodzi na psy i że ostatecznie rozwiązanie kwestii wirtualnej nadejdzie prędzej, niż możemy się spodziewać. Nic bardziej mylnego. Gdyby za wartość, według której możemy ocenić stopień możliwości rozwoju i perspektywiczności mikroświata, uznać liczbę v-państw, to faktycznie można złapać się za głowę. Przyznajmy jasno, że obecnie nie już tylu tak wyrazistych mikronacji, które możemy z łatwością odróżnić, jak kiedyś. Gdy Młody Dębiarz zaczynał swoją „zabawę w państwo” w 2011 roku to odszukał niejaką Micropedię i był zachwycony różnorodnością i bogactwem wyboru. Czego tam można byłoby nie wybrać – Scholandia, Arctiq, Mikrosławia, Eskwilinia, Wielka Polondia, Samunda czy wielkie potęgi w stylu Sarmacji czy Dreamlandu. Dzisiaj już takich mikronacji nie spotkamy, oprócz starych, ogranych wyborów możemy co najwyżej popluskać się w kałuży mikronacji bez pomysłu, powstałych dla samej chęci władzy, bez kreatywnej duszy i bez ludzi, którzy mają jakiś zamysł i chcą go realizować. Gdy kilka miesięcy temu próbowałem poszukać jakiegoś młodego państwa, które mogłoby być dobrym partnerem dla Trizondalu (i nie tylko), to w zasadzie wybór polegał na strzale w stylu chybił-trafił. Zlepki nazw, które kompletnie nic nie mówią lub dają błędny obraz rzeczywistości. Nie chcę, by odczytywano to na zasadzie „wszystko już było, a nowe jest słabe”, ale chyba nie mogę inaczej tego określić.

A jednak część z nich trzyma się całkiem dobrze, niestety nie tak dobrze, jak mogłyby wyglądać w latach ubiegłych, tylko na rok 2016. No dobrze, nie rodzą się jakieś wybitne mikronacje, to może chociaż współpraca pomiędzy obecnie funkcjonującymi państwami wygląda dobrze? Okazuje się, że też nie do końca tak, jak można byłoby oczekiwać. Ostatnimi czasy dużo mówiło się o szczytach, dużo się planowało, ale ostatecznie niczemu dobremu takie szczytowanie się nie przysłużyło. To może jakieś nowe inicjatywy? Niestety, z tym też nie jest zbytnio rewelacyjnie, że o dobijaniu trupa pod nazwą Our Sound nie wspomnę. Idea tego konkursu wyczerpuje się w momencie, gdy zamiast wybrać piosenkę, którą można zidentyfikować z danym państwem, wybiera się jakieś popularne wyjce i wrzuca do propozycji z nadzieją, że może dobry wynik na takim graniu można wyciągnąć. Ze sportem też już nie jest tak dobrze, jak jeszcze 2 lata temu, gdy udało się zorganizować konkursy w różnych konkurencjach, nie ograniczając się wyłącznie do piłki nożnej, która też przechodzi różne perturbacje, przechodząc z rąk jednej mafii do drugiej.

Przeszłość mamy już wstępnie omówioną, ale co z diagnozą na przyszłe lata? Jeśli w mikroświat nie wstąpi jakaś nowa fala ludzi kreatywnych, którzy wreszcie zatrzymają tę postępującą modę na marazm dookoła, jeżeli w każdym z nas nie zaczną pałętać się myśli o jakiejś zmianie, to o dobrej sytuacji wirtualnego polskiego globu nie ma co mówić. Bez nowego tchnienia nasz światowy wóz daleko nie pojedzie. Gdzie zatem ich szukać? Przede wszystkim trzeba liczyć się z tym, że trzeba się otworzyć na media społecznościowe. Nie ograniczać się do konta na Facebooku czy do wysyłania jednego twitta raz na miesiąc. Już dobrze zaplanowana kampania promocyjna może przynieść dobre owoce. Po dobrej reklamie trzeba mieć coś do zaoferowania już podczas pierwszej wizyty na forum państwa. Suche teksty czy proste grafiki nie wystarczą – jeśli chcemy myśleć o większej liczbie mieszkańców, to musimy być atrakcyjni od strony graficznej oraz czysto zabawowej. Dzisiaj zamiast tego mamy ogólnoświatowe portale, na których ostatni człowiek pojawił się jakieś dobre lata temu, nie mamy żadnej, aktywnej w dużym stopniu swoistej Wikipedii na temat wszystkich państw. Wszystko wieje trupem, więc jak tutaj można liczyć na świeży napływ ludzi, skoro jest tak, jak jest?

Zawsze można iść w bardziej alternatywne metody powiększania liczby v-światowej ludności poprzez publiczne przyzwolenie na klony. Takie głosy pojawiają się w wielu różnych miejscach mikroświata. Skoro nowi się nie pojawią, to dajmy szersze pole manewru dla tych, którzy bawią się w wirtualne państwa codziennie. Gdyby nie było już innego wyjścia, to wtedy tylko takie rozwiązanie zostaje, ale czy o to nam chodziło, gdy po raz pierwszy witaliśmy się ze swoimi ojczyznami? Czy nie woleliśmy dużego państwa, w którym można wiele zrobić zamiast państw dwuosobowych, gdzie poza zabawą dla samego siebie nie można zrobić praktycznie nic więcej? Po co nam wtedy marnować czas na kreowanie choćby pięciu różnych tożsamości dla samego podwyższania wskaźników i statystyk. Miejmy nadzieję, że tylko złowroga i nieprawdziwa perspektywa zmian, choć nie liczmy na to, że lepsze czasy nadejdą same z siebie…

RDH

Numer 52.

Do piątej rocznicy istnienia Trizondal News Corporation zostaje niespełna miesiąc, w związku z tym The Politique wraca po miesiącach niebytu na wody rynku prasowego! Mam nadzieję, że znów będziemy widzieć siebie przy lekturze kolejnych numerów coraz częściej, a przyjemności z czytania będzie co niemiara. Pięćdziesiąte drugie wydanie The Politique obfituje w dobrze znane cykle, jakie serwujemy na naszych łamach od wielu lat – nie zabraknie rozmów, analiz, różnych spostrzeżeń na otaczającą nas rzeczywistość.

Zapraszam do lektury!

/-/ Robert Dąbski-Hans
Redaktor Naczelny

Odnośniki:

*Trizondal – http://trizondal.pl/www/forum/viewtopic.php?f=108&t=1437
*Bialenia – http://spolecznosc.bialenia.org.pl/index.php?topic=5364

 

 

Szalupa Meduzy: Nowy dokument tekstowy

To jest prawda, bardzo lubię mieć głowę w chmurach, czasem nawet tak wysoko, że nie dostrzegam tego, co dzieje się pod samymi stopami. Dalekosiężne plany i marzenia ciągnące się w nieskończoność, to też moja specjalność. W tym miejscu też wyznaję, jak na spowiedzi świętej, że tęsknię za RSiT, ciężko to wyjaśnić, ale tak jest.

Nie znaczy to, że spisałem Trizondal na starty, ale mam wrażenie, że jest dla Nas wszystkich kulą u nogi, tylko nie wiem, czy złotą. Przykry obowiązek udzielania się na forum, który charakteryzuje większość z Nas, przekłada się na marnej jakości wypowiedzi, które wyzute są z jakiejkolwiek inicjatywny. Zastanawiam się też, czy to, że wszyscy się znamy, nie jest naszym przekleństwem, bo przecież, wiemy czego możemy oczekiwać po współtowarzyszach.

Mimo to, jest chyba lepiej, nadchodzi powolna odwilż, statystyki pną się w górę, pewne pomysły uzyskują poparcie, a władza zaczęła działać szybciej. Nie bez uwagi pozostaje odrodzenie Uniwersytetu, czy wzrastająca Zongya, to wszystko daje nadzieję na przyszłość.

Martwi mnie bardzo bierność międzynarodowa, o ile dreamlandzki szczyt można uznać, za wykorzystany, to kontakty z sąsiadami bliższymi i dalszymi stoją odłogiem. Zupełnie nie rozumiem dlaczego nie wspieramy gorąco Rotrii, Okoczii, czemu nie naciskamy na uruchomienie ambasad według projektu ze szczytu w Roosen? Nie wiem, nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.

Cały plik problemów, których nie umiem rozwiązać pakuję do wielkiej sakwy, zarzucam ją na barki i idę dalej. Nic innego mi nie pozostaje, no może oprócz spoglądania na świetlaną przyszłość Trizondalu. Pewnego dnia wszystko będzie takie, jak kiedyś. Wielkie, mocne i wyraźne, a wtedy znów będę mógł odpłynąć na Meduzie w nieznane rejony.

ATP

Wytrącony z Równowagi: Trizondal stoi przed wyborami

Od wielu tygodni Trizondal zmagał się w problemem „rozwolnienia” wyborczego – pomimo możliwości zgłaszania się do startu w wyborach żaden z obywateli nie miał ochoty wystartować do wyborów na stanowisko Prezydenta. Obywatele postanowili jednak ostatnio się zmobilizować i niedawno wypłynęli kandydaci, zarówno do wyborów prezydenckich, jak i niedawno ogłoszonych wyborów na stanowisko Sędziego Federalnego. Przyjrzymy się więc nadchodzącej sytuacji wyborczej w Trizondalu.

Procedury dotyczące wyborów prezydenckich zostały wprowadzone już pod koniec września, gdy prezydent Trizondalu Ciaran van Scharfschuetze założył temat dt. zgłaszania się do wyborów. Przez prawie dwa miesiące toczono wiele dyskusji dt. ewentualnych kandydatur, ale nikt nie chciał się zgłosić. Mogło to być spowodowane być może sporymi kompetencjami, jakie przysługują Prezydentowi, gdyż to stanowisko niesie za sobą wzięcie na siebie sporej odpowiedzialności. Można stwierdzić właściwe, że przez ten zasadniczy element wybory na to stanowisko w Trizondalu nigdy nie cieszyły się wielkim „boomem” na kandydatów. Zazwyczaj do wyborów staruje dwóch kandydatów, którzy prezentują dość odmienne poglądy. Tak było już w 2012 roku, kiedy to ja sam startowałem przeciwko Simonowi von Landsbergenowi. Taki stan rzeczy powtarzał się potem wiele razy. Dzisiaj ten sam scenariusz również jest możliwy, gdy zostają jeszcze 3 dni na możliwość zgłaszania się. Na razie zgłosił się jeden kandydat, Thomasso Pappen, o dość wyrazistych poglądach. Typowy scenariusz prezydenckich wyborów ma zastosowanie w obecnych wyborach na Sędziego Federalnego.

Do tych drugich wyborów zazwyczaj przystępuje jeden kandydat. Historia nie zna takiego przypadku, gdy taki potencjalny Sędzia nie jest nim potem już oficjalnie. Przy okazji obecnych wyborów będzie jednak już na pewno inaczej. Startuje dwóch kandydatów o dość odmiennych poglądach, gdzie jeden z nich piastował już wcześniej to stanowisko. Chodzi tu o Krzysztofa Hansa, który jednak nie wzbudził większego zaufania w społeczeństwie – pojawiały się głosy o jego zmianie, a sam zainteresowany często głosił kontrowersyjne opinie. Kolejne kontrowersje dotyczą samego wniosku o kandydowanie, gdyż drugi kandydat, którym jest Adrian Trydencki Potocki, który to wrócił do Trizondalu po dłuższym niebycie w mikroświecie, ma zastrzeżenia co do bezpartyjności obecnego sędziego. W obliczu takich różnic pomiędzy kandydatami możemy liczyć na ciekawe wymiany zdań pomiędzy startującymi.

Wobec tego wiemy już, że Trizondal znowu wraca do politycznego życia po wielu miesiącach hibernacji i snu, niekoniecznie zimowego. Obydwa procesy wyborcze pokażą, w jaką stronę Trizondal zmierza i jakie losy czekają go w przeciągu najbliższych miesięcy. Warto się temu przyglądać, bo rola Trizondalu w regionie jest niezaprzeczalna, a całościowe zmiany u trizondalskiego steru mogą zmienić sposób prowadzenia polityki, być może nawet o 180 stopni.

RDH

The Politique – Numer 50

Serdecznie zapraszam do lektury 50. numeru gazety The Politique. W najnowszym numerze:

– Cykl felietonów: Wytrącony z Równowagi II (7): Trizondal wraca do żywych?
– Cykl wywiadów: Wirtualny Rentgen (3): Ludwik Tomlinson vs Ciaran von Scharfscheutze
– Wiadomości krajowe
– Relacja z uroczystości z okazji dziesięciolecia Surmenii
– Wiadomości światowe
– Wiadomości sportowe

http://trizondal.pl/www/forum/viewtopic.php?f=108&t=605

http://spolecznosc.bialenia.net.pl/index.php?topic=4146.0

/-/ Robert Dąbski-Hans
Redaktor Naczelny The Politique